Park Narodowy Yosemite

Park Narodowy Yosemite

Park Narodowy Yosemite w USA, nadesłany przez CarlyandDani (US-1252092)

USA: Park Narodowy Grand Teton w Wyoming (znaczek)

USA: Park Narodowy Grand Teton w Wyoming (znaczek)

Geografia parku Yosemite

Park Narodowy Yosemite jest trzecim pod względem wieku parkiem narodowym USA, mieszczącym się na terenach stanu Kalifornia, na zachodnich zboczach gór Sierra Nevada. Jest on, a w szczególności znajdująca się na jego terenie dolina Yosemite (Yosemite Valley), jedną z większych atrakcji turystycznych rejonu, odwiedzaną rocznie przez prawie 4 miliony turystów. Czytaj dalej

Fudżi w zimowej scenerii

Góra Fudżi

Zimowy widok na górę Fudżi w Japonii od Koro (JP-190309)

Japonia: Góra Fudżi (znaczek)

Japonia: Góra Fudżi (znaczek)

 O Fudżi

Góra Fudżi to czynny stratowulkan, a zarazem najwyższy szczyt w Japonii (3776 m n.p.m), leżący na wyspie Honsiu, na południowy zachód od Tokio. Stratowulkany są to góry w kształcie stożka powstałe w miejscu wybuchu wulkanu z produktów jego erupcji takich jak magma w połączeniu z głazami, kamieniami, bombami wulkanicznymi, pumeksem, pyłami i popiołami wulkanicznymi. Magma stratowulkanów charakteryzuje się bardzo dużą lepkością, przez co tworzone przez nią zbocza wulkanów mają duże kąty nachylenia, co powoduje powstawanie bardzo spektakularnych gór. Najbardziej znanymi stratowulkanami są Fudżi, Wezuwiusz czy Etna.

Wyjątkowo symetryczny szczyt Fudżi, pokryty przez kilka miesięcy w roku śniegiem, jest jednym z symboli Japonii często przedstawianym na fotografiach i dziełach sztuki, opisywanym w niezliczonej ilości dzieł literatury. Już od starożytnych czasów traktowany był on jako świętość, w związku z czym wejście na niego było zakazane dla kobiet aż do końca XIX wieku.

Atrakcja turystyczna

Współcześnie Fudżi jest atrakcją turystyczną licznie odwiedzaną przez turystów poszukujących niesamowitych widoków. Istnieje japońskie powiedzenie, mówiące że trzeba być głupcem, by choć raz w życiu nie wspiąć się na jej szczyt, ale też trzeba być głupcem, by zrobić to dwa razy. Oficjalny sezon wspinaczkowy przypada na miesiące lipiec i sierpień. Wtedy to rusza cała machina: zaczynają kursować autobusy dowożące turystów do stacji na wysokości ok. 2300 m n.pm., otwarte zostają schroniska turystyczne. Niestety, jest to też pora, gdy na wszystkich czterech wiodących na szczyt trasach wspinaczkowych można spotkać tłumy turystów. O tym, jakie to są tłumy niech zaświadczy liczba 300.000 osób, które wspięły się na szczyt w 2009 roku. Jednakże, mimo tych niedogodności, nie warto ryzykować wspinaczki poza tym okresem, gdyż wielokrotnie się to kończyło śmiercią. Najwięcej wrażeń zapewnia rozpoczęcie wspinaczki jeszcze w nocy, wówczas mamy szansę dotrzeć w okolice szczytu o wschodzie słońca, co da nam szansę na zobaczenie niezapomnianych widoków.

Aokigahara

Na terenie północno zachodniego podnóża góry Fudżi, na terenie parku narodowego znajduje się las Aokigahara (jap. Morze Drzew) porastający zastygłą lawę pochodzącą z jednego z kraterów należących do wulkanu. Miejsce to może przyprawić nas o mocniejsze bicie serca, gdyż ze względu na znaczne zagęszczenie drzew i całkowity brak dzikich zwierząt panuje tutaj bezwietrzna atmosfera i przerażająca cisza.

Już w starożytnej mitologii japońskiej znajdziemy opowieści o demonach zamieszkujących las i strasznych rytuałach wykonywanych przez miejscową ludność. Współcześnie jednak łatwiej jest trafić w tym miejscu na… wisielca. Las jest owiany wyjątkowo złą sławą ze względu na liczbę popełnianych tutaj samobójstw. Szacuje się, że jest to drugie najczęściej wybierane przez samobójców miejsce do rozstania się z życiem, zaraz po moście Golden Gate w San Francisco. Rocznie na terenie lasu znajduje się około 100 ciał. Szczególny wzrost liczby samobójstw nastąpił po 1993 roku, po publikacji książki „Kompletny podręcznik samobójstwa” autorstwa Wataru Tsurumi, który opisał to miejsce jako „idealne na zakończenie życia”.

Miejscowe władze robią co mogą, by ograniczyć skalę zjawiska, począwszy od umieszczenia na terenie lasu i drogach do niego prowadzących znaków zniechęcających do samobójstw oraz zachęcających do kontaktu z placówkami mogącymi udzielić pomocy i wsparcia, aż do stosowania aresztu tymczasowego przez policję patrolującą las wobec osób, których zachowanie sprawia wrażenie chęci odebrania sobie życia.

X-Seed 4000

Wizualizacja X-Seed 4000

Wizualizacja X-Seed 4000

Góra Fudżi jest także inspiracją dla architektów. X-Seed 4000 to najwyższy budynek, jaki kiedykolwiek zaprojektowano w historii świata. Miałby mieć on 4 km wysokości, 6 km szerokości przy podstawie, 800 pięter i miałby pomieścić 500.000 do 1.000.000 mieszkańców. Musiałby on w większym stopniu, niż jakikolwiek inny wieżowiec, chronić swoich mieszkańców przed zmianami ciśnienia i pogody wewnątrz. Projekt zakłada jego wybudowanie na morzu, w obszarze aktywnym sejsmicznie, w związku z czym wymagana byłaby również odporność na trzęsienia ziemi oraz fale tsunami. Jednakże wg osób odpowiedzialnych za projekt, budynek ten nigdy nie był planowany do rzeczywistej budowy. Celem projektu było jedynie przyniesienie sławy firmie Buildings & Data :).

Wulai i gorące źródła

Wodospad w Wulai

Widok na wodospad w Wulai z kwiatami wiśni na pierwszym planie od irin (TW-345057)

Tajwan: Tabebuia chrysantha (Golden Trumpet Tree) - znaczek

Tajwan: Tabebuia chrysantha (Golden Trumpet Tree) – znaczek

Gorące źródła w Wulai

Wulai to małe miasteczko na Tajwanie w dystrykcie New Taipei znane przede wszystkim z gorących źródeł, a także z tubylczej ludności plemienia Atayal i ich kultury. To właśnie z ich języka wywodzi się nazwa miasta kirofu ulai, która oznacza gorące i trujące. O ile drugi przymiotnik może być dość odstraszający, to jednak nie należy się nim za bardzo przejmować, gdyż gorące kąpiele w źródłach są bezpieczną rozrywką, będącą zresztą jedną z atrakcji dla sporej liczby turystów ściągających w to miejsce, szczególnie w okresie wilgotnej i chłodnej zimy. Mimo, iż strumienie są ogólnodostępne i korzysta z nich często ludność tubylcza można się nie obawiać o stan wody – jest czysta i nie śmierdzi. W publicznych termach obowiązuje etykieta, według której należy przed wejściem wziąć dokładny prysznic, związać włosy, tak aby nie dotykały wody, a jedynym dozwolonym ubiorem, w którym można wejść do wody, jest strój kąpielowy.

Inne atrakcje

Niewątpliwie na atrakcyjność wpływa też bliskie sąsiedztwo stolicy Tajwanu – miasta Taipei, z którego do Wulai dojechać można w niewiele ponad pół godziny wieloma środkami lokomocji, z których najczęściej wybierane to autobus i taksówka. Tak niewiele czasu potrzeba, by znaleźć się się w zupełnie innej rzeczywistości niż tętniąca życiem metropolia. Po dojechaniu na miejsce warto udać się na spacer w stronę wodospadu (widoczny na pocztówce), w trakcie którego mamy okazję do podziwiania przepięknych krajobrazów, szczególnie w porze wiosennej, gdy rozpoczyna się pora kwitnienia wiśni, śliw i brzoskwini. By w pełni docenić otaczające nas piękno warto też skorzystać z kolejki linowej, która dowiezie nas na szczyt znajdującej się w okolicy góry, gdzie oprócz rozległych widoków znajdziemy również ładnie utrzymany park.

Oprócz zmysłu wzroku i dotyku warto też zapewnić odrobinę doznań dla naszego smaku i węchu z pomocą lokalnej kuchni. Przewodniki spośród wielu dostępnych specjałów wyróżniają zhu tong fan, czyli mocno przyprawiony ryż gotowany na parze w bambusowej tubie. Ponoć jest to lokalne must eat ;).

Bytów

Bytów

Bytów od Oresta

Polska: Dwór w Żelazowej Woli (znaczek)

Polska: Dwór w Żelazowej Woli (znaczek)

Bytów – miasto w województwie pomorskim posiadające ok. 17 000 mieszkańców. Pierwsze wzmianki o nim, jako o grodzie pomorskim pojawiają się ok. 1113 roku w kronice Galla Anonima. Jak na pierwszą wzmiankę, jest ona dość interesująca, gdyż mowa w niej o zdobyciu grodu przez Bolesława III Krzywoustego, złupieniu go, pojmaniu jeńców i zamienieniu go w pustynię. W 1329 trafia pod panowanie krzyżackie, by 17 lat później otrzymać prawa miejskie. Po wygranej bitwie pod Grunwaldem w 1410 roku staje się własnością Polski i w formie bezpośredniej własności bądź lenna należy do Polski aż do 1912 do Traktatu Wersalskiego. Wówczas to z racji tylko 15% udziału Polaków wśród ludności miasto pozostaje na terenie Niemiec. W 1945 roku prawie całkowicie zniszczony i ostatecznie włączony na powrót do terytorium Polski. W tym czasie nastąpiły też wysiedlenia ludności niemieckiej, która została zastąpiona osadnikami z wschodniej i centralnej Polski, pochodzących w dużej mierze z przesiedleńczej „Akcji Wisła”, wymierzonej w struktury Ukraińskiej Powstańczej Armii i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i mającej na celu rozproszenie i asymilację ludności ukraińskiej.

Jednym z bardziej znanych i wartych obejrzenia zabytków w Bytowie jest gotycki zamek krzyżacki, którego budowa rozpoczęła się w 1390 roku, a zakończyła w 1406. Na zachętę zapraszam do oficjalnej strony zamku bytowskiego.

Wieża Calgary Tower

Wieża w Calgary (Calgary Tower)

Wieża w Calgary (Calgary Tower) od lisag123 (CA-180514)

Kanada: niedźwiedź polarny (znaczek)

Kanada: niedźwiedź polarny (znaczek)

Pierwsza otrzymana przeze mnie oficjalna pocztówka w ramach postcrossingu przyleciała z Kanady. Przedstawia ona Wieżę obserwacyjną w Calgary (Calgary Tower) o wysokości 191 metrów oddaną do użytku 30 czerwca 1968 roku. Początkowo wieża ta znana była jako Husky Tower. Powstała ona jako wspólne przedsięwzięcie dwóch spółek Marathon Realty Company Ltd. and Husky Oil jako część programu odnowienia miasta Calgary, a także w celu uczczenia setnej rocznicy zawarcia Konfederacji Kanady, aktu prawnego tworzącego unię czterech kolonii brytyjskich w Ameryce Północnej, zwanych od tej pory Dominium Kanady lub po prostu Kanadą.

Wieża Calgary Tower jest najwyższym budynkiem w mieście, a także w Kanadzie (z wykluczeniem Toronto), przez co jest bardzo charakterystycznym punktem miasta. W 2006 roku przeniesione zostało do niej Oficjalne Centrum Informacji Turystycznej w Calgary. Dzięki temu, a także wielu atrakcjom znajdującym się na terenie budynku, jest pierwszym miejscem, do którego udaje się zazwyczaj turysta zwiedzający miasto. Jedną z większych atrakcji, oprócz samego punktu widokowego, z którego można podziwiać widoki, jest obrotowa restauracja Sky 360, w której w trakcie posiłku możemy siedząc obejrzeć rozległą panoramę miasta, a jeśli trafimy na dobrą pogodę, również Gór Skalistych, a to wszystko bez ruszania się – restauracja wykonuje bowiem w ciągu 45 minut (lub godziny, w porze obiadowej) pełen obrót wokół osi wieży. W punkcie widokowym warto też udać się do części ze szklaną podłogą, gdzie możemy, jeśli tylko nie zakręci nam się w głowie, spojrzeć prawie 200 metrów w dół na znajdującą się pod nami, tętniącą ruchem ulicę.

Wieża Calgary Tower jest także jednym z obiektów znajdującym się w sieci +15 Skyway Network. Jest to drugi najbardziej rozległy na świecie system 59 korytarzy i mostów dla pieszych o łącznej długości ok. 16 km, znajdujących się na wysokości ok. 4.5m nad ulicami i łączących najważniejsze budynki w centrum miasta.

Pensjonat Nielsenów w Brekkestø

Pensjonat Nielsenów, Brekkestø, Norwegia

Pensjonat Nielsenów, Brekkestø, Norwegia

Pensjonat Nielsenów, Brekkestø, Norwegia - znaczek

Kolejna pocztówka zdobyta w 2011 roku na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku przedstawia pensjonat Nielsenów w Brekkestø, w Norwegii. Swój obieg pocztowy rozpoczęła 25 lipca 1934 roku.

Brekkestø jest małą osadą mieszczącą się na południowym wybrzeżu Norwegii powstałą pod koniec XVII wieku. Miejsce to jednak, a w szczególności zatoka nad którą się znajduje, znane było już od starożytnych czasów i było wykorzystywane jako przystań dla łodzi. Przyczyną tak późnego założenia osady w tym miejscu był strach przed… holenderskimi piratami. Na początku XX w. mieściła się tutaj już znana przystań, w której zatrzymywały się duże ilości łodzi, ponoć tak duże, że tutejsze dzieci były w stanie skakać po nich przez całą zatoczkę. W tym czasie powstało też kilka domów gościnnych, z których najbardziej znanym był pensjonat Nielsenów, a Brekkestø stało się miejscem znanym ze spędzających tu czas różnorakich artystów.

W dzisiejszych czasach osada ta jest nazywana „sielankową perłą południowego wybrzeża Norwegii” i z tego powodu jest popularnym celem wakacyjnych wojaży, szczególnie wśród Niemców i Norwegów, co powoduje dość spore przeludnienie w czasie letniego sezonu turystycznego. A zimą? Zimą osada wymiera. Pozostają tu jedynie nieliczni, zdecydowana większość właścicieli znajdujących się tutaj domków woli spędzać zimowy czas bliżej cywilizacji.

Brekkestø dzisiaj

Brekkestø dzisiaj (fot. Karl Ragnar Gjertsen)

Tak wygląda Brekkestø dzisiaj. Warto też się wybrać na wirtualny spacer uliczkami wioski.

Z Willenbach do Kraju Warty

Pocztówka wypatrzona przeze mnie na Jarmarku Dominikańskim w 2011 roku na targu staroci. Wysłana została, jak widać na bardzo czytelnej pieczątce pocztowej, 29 czerwca 1942, z niemieckiego Willenbach do małej miejscowości pod Wolsztynem w ówczesnym Kraju Warty.

Kraj Warty (niem. Wartheland) był regionem administracyjnym utworzonym z anektowanych przez III Rzeszę terenów Rzeczypospolitej Polskiej w 1939 roku początkowo jako Okręg Rzeszy Poznań, by w 1940 roku przyjąć docelową nazwę. Mimo, iż początkowo 90% mieszkańców stanowili Polacy, to Niemcy uznawali Kraj Warty za „rdzenne ziemie niemieckie”.

Tył kartki przedstawia się następująco:

Bardzo interesujący z punktu obserwacji panujących nastrojów jest tekst z odwrotu kartki. Ponieważ może on być mało czytelny na skanie, to przytoczę go w całości, w oryginalnej pisowni.

Willenbach, 28 VI

Kochana Lutko, Edzio i cała rodzino,

Pisze do was choć pare słów – żyję – i jestem dzięki Bogu zdrów. Od was listy i karty odebrałam – ale nie gniewajcie się – bo mnie się już to teraźniejsze życie spszykszyło – opisywać dużo mam strach – bo każą za bele co. Bywajcie zdrów – w przyszłości opowiemy sobie dużo.

Dobranoc, Zosia.

 

Hello world!

Na początku była piekielna historia z Pocztą Polską w roli głównej, dzięki której ponad rok temu poznałem takie słowo jak ‚postcrossing’. Coś w tej historii było takiego, że pojawiło się ‚pstryk’ w głowie i myśl, że to może być coś całkiem interesującego.

Zacząłem się wczytywać w zasady działania wymian na ogólnoświatowym serwisie postcrossingowym, które okazały się całkiem proste. Zakładamy konto w serwisie i pobieramy adres losowej osoby z dowolnego, również losowego, kraju świata. Oprócz adresu dostajemy również ID kartki, które obowiązkowo musimy napisać na pocztówce. Następnie wchodzimy w profil wylosowanej osoby by przeczytać parę słów o niej i jej preferencjach pocztówkowych, przeglądamy galerię ulubionych kartek tej osoby i wyposażeni w tę wiedzę sięgamy do pudełka z czystymi pocztówkami (lub lecimy do sklepu, jeśli jeszcze nie dorobiliśmy się pękającego w szwach pudełka) i wybieramy tę jedyną, która wg nas spodoba się adresatowi. Dalej już jest prosto – piszemy, co nam siedzi w głowie, naklejamy znaczki, adresujemy, wrzucamy do skrzynki pocztowej i… uzbrajamy się w cierpliwość, której zwłaszcza na początku przygody postcrosserom brakuje. Nasza kartka musi dotrzeć. Jeśli mieliśmy szczęście wylosować jakiś kraj europejski (Rosja się nie liczy :P), to jest to kwestia kilku dni. Gdy jednak trafiliśmy na Tajwan, Chiny lub Rosję, to sobie trochę poczekamy, czasem nawet z miesiąc, jak nie dłużej. Jednak w końcu pewnego dnia w swojej skrzynce, tym razem elektronicznej, ujrzymy maila o jakże lubianym przez postcrosserów tytule: „Hurray! Your postcard PL-234981 to Finland arrived!” (tak, to jest właśnie moja pierwsza, zarejestrowana przez kogoś pocztówka – 26 dni zajęło jej dotarcie do Finlandii). Ten mail, to nie tylko znak, że wysłana przez nas kartka dotarła do miejsca przeznaczenia. To jest również sygnał, że tym razem nasz adres wpadł do puli i pewnie w tej chwili ktoś wybiera dla nas kartkę, wypisuje ją, a wszystko po to, żebyśmy za kilka dni (lub kolejny miesiąc :D ) mieli niespodziankę w skrzynce. Na szczęście dla niecierpliwych postcrosserów możemy jednocześnie mieć więcej niż jedną pocztówkę „w trasie” i co się z tym wiąże oczywiście, to więcej niż jedna pocztówka może być do nas w drodze. Początkowy limit to 5 i w miarę wzrastania liczby potwierdzonych odebrań naszych kartek limit ten również powoli wzrasta.

Dziś sam jestem dziadkiem… A przepraszam, to nie ta reklama ;). Dziś po ponad rocznym udziale w postcrossingu wypadałoby się w końcu zacząć chwalić tym, co pojawiło się przez ten czas w mojej kolekcji. W tej chwili są w niej 144 pocztówki z ponad 20 krajów świata, niektórych bardzo egzotycznych zdobyte zarówno oficjalną, opisaną wyżej drogą, jak też i w wielu różnych prywatnych wymianach organizowanych via mail, fora postcrosserskie, w loteriach, tagach, itd.

Let the show begin!